Oficerki
"... doszliśmy do wysokości mniej więcej obecnego szpitala MSW. Był upał, prawie trzydzieści stopni, natomiast moja mama, skąd miała przeczucia, skąd miała intuicję, trudno mi to powiedzieć, wyszła w futrze, my wyszliśmy w futrze, ten właśnie mamy przybrany chłopiec, którego wychowywała, mama była w oficerkach i my byliśmy w botkach. Na plecach niosła pierzynę i poduszkę, ale z tą pierzyną i poduszką doszła tylko mniej więcej do połowy Szustra, rzuciła, bo się zdenerwowała, bo przecież była mokra, spocona. I znów następna przerwa – jak to się stało, że nagle znaleźliśmy się na polu (tu jak szpital), nie było w ogóle ludzi. Byliśmy ja, Waldek i moja mama i siedzieliśmy na polu. Nie wiem, jak to się stało, że byliśmy tylko my. I w pewnym momencie Niemiec doszedł do mojej mamy i strasznie mu się podobały mojej mamy oficerki. Chciał koniecznie te oficerki mojej mamie zabrać… Mama po niemiecku chyba bardzo brzydko przeklinała, to wreszcie on mówi, że on nas przejedzie czołgiem. I rzeczywiście wsiadł w czołg, mama nas przytuliła i powiedziała: „Trudno, nie ma życia, nie ma niczego, taki przyszedł koniec i tak trzeba zginąć”. I on w ostatnim momencie skręcił i zostawił nas w spokoju."
https://www.1944.pl/archiwum-historii-mowionej/danuta-maciak,2283.html
Skomentuj