Zginęli ludzie i...
"Opowiem prawdziwą historię o Powstaniu, jak Polska odbiera Powstanie. Mam czworo wnucząt. Pierwszy raz byłem z nimi w Warszawie dobrych parę lat temu, ale już po powrocie demokracji i wolności. Kupiłem dużo kwiatów i wszyscy nieśli te pęki kwiatów. Chcieliśmy po prostu złożyć to na tym miejscu na rogu Malczewskiego i Tynieckiej. Składamy to. Wychodzi policjant i mówi: „Czego? Co wy tutaj?” Tłumaczę mu. Nie, tu nic nie ma. Nie można składać kwiatów. Jak to? Bomba może być. To tłumaczę. Nie ma żadnej tablicy, nie ma żadnego śladu. Jest jakaś komenda policji stołecznej, poza tym podwórko, na którym stoją samochody i nie ma śladu. A tu zginęło sto pięćdziesiąt osób i nic nie ma. W Paryżu, jeżeli ktoś zginął, jedna osoba, to ma tabliczkę. Tak że dużo w czasie wyzwolenia Paryża, w tym okresie przecież dokładnie, w lipcu 1944 roku dużo osób nie zginęło, ale powiedzmy kilkaset osób zginęło, to każdy z nich ma indywidualną tabliczkę. […] W Polsce zginęło sto pięćdziesiąt tysięcy, czy dwieście tysięcy, w każdym razie dokładne liczby są nieznane, to rząd wielkości. Dobrze, zgadzam się, że nie można dać dwustu tysięcy indywidualnych tabliczek, ale jednak tam, gdzie zginął cały szpital z ponad setką rannych, jednak powinien być jakiś symbol, a nie ma nic. Nie ma nic i wszyscy to mają w nosie."
Piotr Słonimski, Archiwum Historii Mówionej, 1944.pl"Opowiem prawdziwą historię o Powstaniu, jak Polska odbiera Powstanie. Mam czworo wnucząt. Pierwszy raz byłem z nimi w Warszawie dobrych parę lat temu, ale już po powrocie demokracji i wolności. Kupiłem dużo kwiatów i wszyscy nieśli te pęki kwiatów. Chcieliśmy po prostu złożyć to na tym miejscu na rogu Malczewskiego i Tynieckiej. Składamy to. Wychodzi policjant i mówi: „Czego? Co wy tutaj?” Tłumaczę mu. Nie, tu nic nie ma. Nie można składać kwiatów. Jak to? Bomba może być. To tłumaczę. Nie ma żadnej tablicy, nie ma żadnego śladu. Jest jakaś komenda policji stołecznej, poza tym podwórko, na którym stoją samochody i nie ma śladu. A tu zginęło sto pięćdziesiąt osób i nic nie ma. W Paryżu, jeżeli ktoś zginął, jedna osoba, to ma tabliczkę. Tak że dużo w czasie wyzwolenia Paryża, w tym okresie przecież dokładnie, w lipcu 1944 roku dużo osób nie zginęło, ale powiedzmy kilkaset osób zginęło, to każdy z nich ma indywidualną tabliczkę. […] W Polsce zginęło sto pięćdziesiąt tysięcy, czy dwieście tysięcy, w każdym razie dokładne liczby są nieznane, to rząd wielkości. Dobrze, zgadzam się, że nie można dać dwustu tysięcy indywidualnych tabliczek, ale jednak tam, gdzie zginął cały szpital z ponad setką rannych, jednak powinien być jakiś symbol, a nie ma nic. Nie ma nic i wszyscy to mają w nosie."
Piotr Słonimski, Archiwum Historii Mówionej, 1944.pl
Miejsce do dziś nie jest upamiętnione. Dodatkowo na widocznym rogu w ostatnich dniach Powstania 15 letni NN "Goliat" osłaniając odwrót żołnierzy ze szkoły przy Woronicza unieruchomił goliata saperką i chwilę potem zginął. Nie znamy jego imienia i nazwiska, nie jest wymieniony nawet pod pseudonimem w biogramach 1944.pl

Skomentuj